Wpis zawiera zdjecia galaktyk, by podkreslic to, ze jestesmy tylko czescia czegos…
Moi Najdrozsi Przyjaciele i Uczestnicy Rytualow dla Matki Ziemi, dzis moje osobiste sprawozdanie z naszego wczorajszego spotkania, po Krwawej Pelni Ksiezyca 28.09.2015. Temat rytualu i krolujace energie omawialam tutaj w filmiku – link – https://youtu.be/LoOrVklTUDw Moje odczucia i przezycia postaram sie opisac maksymalnie szczegolowo, jednak slowa NIGDY nie oddaja przekazow, nasz jezyk jest niestety zbyt ubogi …
I czesc Rytualu dla Matki Ziemi wykonalam samodzielnie juz 27.09.2015 – skupilam sie na temacie spotkania oraz energii Ksiezyca. Takze w czasie Zacmienia i Krwawego Ksiezyca bylam w pelni obecna i otrzymalam od Sily Wyzszej Moc i Energie do przeprowadzenia tego rytualu, ktory nalezal – jak dla mnie – do jednych z najtrudniejszych. Wiele przeslan dotyczylo mnie osobiscie i te pozwole sobie tutaj pominac.
Wczorajszy 32 Rytual dla Matki Ziemi przeprowadzilam w niezwykle odludnym miejscu, pelnym Istot Natury, a wedrowke mialam okazje przezyc w oblokach gestej mgly, ktore zaslanialy wszystko dookola… Raz po raz, po prawej lub po lewej, wylanialy sie olbrzymie sylwetki starych drzew, ktore przyjmowaly postacie poteznych i groznych istot. Tym razem mialam wrazenie, ze idac przez ten „dziwny” las, jestem wystawiona na swoista probe odwagi 🙂
Trawa pod stopami byla mokra i sliska a zbocza coraz bardziej strome. Wkrotce pod stopami pojawialy sie male krzaczki i kilka razy wpadlam do jakiejs dziury. Jednak niestrudzona dotarlam na wybrane/wskazane mi wzgorze. Znalazlam ten specyficzny krater, moze wulkaniczny – o srednicy okolo 2 m i stanelam w jego wnetrzu. Wiatr wial niemilosiernie!
Przywolalam zywioly i stworzylam magiczny krag. Zywioly pieknie odpowiedzialy na moja prosbe i polaczyly sie w kolejnosci – Powietrze, przeszlo w Ogien, ten zas w Wode, a ta w Ziemie. Kilka razy powtorzylam krag – pierwszy raz w zyciu, zawsze robie to tylko raz. Wszystko wskazywalo na to, ze tym razem cos bardzo silnego bedzie mialo na mnie wplyw i wszystko dookola wiedzialo o tym, tylko ja nie mialam pojecia co mnie czeka. W momencie stworzenia kregu – wiatr ustal calkowicie. Cisza! Moj ukochany stal okolo 5-8 m ode mnie, poza kregiem i pozniej, gdy opowiadalam mu moje przezycia, potwierdzil owe ustanie wiatru. Dodal mi jednak wiele swoich spostrzezen, o ktorych sama nie mialam pojecia, m.in. Sily Wyzsze po raz kolejny nie pozwolily mu wlaczyc sie w rytual (mimo, ze tyle osob na calym swiecie robi go ze mna) – tym razem jednak sila boskosci wyjasnila dlaczego (to musze zachowac w tajemnicy). W czasie rytualu, moj ukochany, mimo, ze stal tak blisko, a mgla zmalala calkowicie w czasie rytualu widzial cos, co bardzo go poruszylo. Mianowicie wg jego sprawozdania moje cialo stale ulegalo dematerializacji, zmienialo sie w swiatlo i potem to swiatlo – jakby skakalo kilka metrow w gore, w prawo, w lewo, tak, jakby krecac spirale w powietrzu. Ujal to w ten sposob – wygladalo to tak, jakby moje cialo zmienilo sie w swiatlo i to swiatlo tanczylo kilka metrow do przodu, potem do tylu, na boki itd. Mimo, ze w czasie calego rytualu moje stopy staly w tym samym miejscu!!! (maly krater ograniczal takze moj fizyczny ruch) a ruch ten widzial moj narzeczony. Swiatlo wychodzilo poza granice krateru o kilka metrow dalej.
*
W czasie calego rytualu, tylko przez moment czulam Wasza obecnosc – ten moment trwal moze 0,001 sekundy. To co tym razem dzialo sie z moja osoba nie zdarzylo sie NIGDY wczesniej. Dla osob, ktorym obce sa takie przezycia – nie jadlam zadnych „dziwnych” substancji, nie pilam kawy, alkoholu itp. W ciagu calej doby pilam tylko wode, jadlam suchy chleb i pomidory… a te raczej nie sa halucynogenne 😉
*
Poczulam jak swiatlo splywa na mnie z gory i nagle wchodzi przez moje nogi do Ziemi. Czuje jak zaczyna cos bic – jakby lomotanie serca. Wszedzie dookola gory, niezaludnione obszary – to bicie dochodzilo z glebi Ziemi. Serce Ziemi? Czuje, jak moje serce laczy sie z sercem Ziemi. Nagle czuje chorobe – te specyficzne energie, ktore wyczuwam takze w chorych ludziach – Ziemia jest chora. W jej sercu czuje zrezygnowanie – ktorego nie potrafie ujac slowami – to tak, jakby poczuc mysli czlowieka, ktory dostal diagnoze, ze jest chory na zlosliwego raka. Taka energie poczulam. Calkowity brak ochoty do walki. Taka rezygnacje, jak czuja ludzie, ktorzy zamiast walczyc samodzielnie, aktywowac samouzdrawianie, szukac metod niekonwencjonalnych, probowac roznych metod – biegna do lekarza – myslac, ze ktos inny im pomoze przy pomocy chemii – czegos sztucznego, calkowicie niezgodnego z boska natura – oddaja CALA odpowiedzialnosc za swoje zycie w obce rece.
*
Po rytuale, pomyslalam o tym, czy tez ta swiadomosc nie udziela sie Ziemi, jesli my ludzie myslimy, ze chemia nam pomoze lub ze cos jest nieuleczalne, bo tak powiedziala medycyna – to czy czasem Ziemia nie przejmuje naszych mysli i sama czuje w ten sposob… ze juz nic nie da sie zrobic … Lub tylko koncentruje sie na tym, ze ja boli …
Nagle znow wrocilam do mojego ciala i pomyslalam nad tym, ze takze w moim ciele pojawiaja sie rozne choroby (cos burzy harmonie) bym mogla odczuc to, co czuje Ziemia. Bym mogla poprzez zrozumienie i smaouzdrawianie przekazac ta wiedze (energie i przekonanie, ze jest to mozliwe, ze wszystko jest mozliwe i lezy w moich rekach) do innych istot i takze do Ziemi.
W tym momencie zobaczylam na moich ustach male istotki (komorki, bakterie?), ktore swiecily – promyki swiatla i robily taki sam rytual dla „Matki Ziemi”, ale dla mnie – bo to ja jestem ich Matka Ziemia – wspolnie tworza moj oranizm. I byly w moim organizmie takze zlosliwe, zle i ciemne istotki, ktore atakowaly, zarazaly te pozytywne i powodowaly rozne stany chorobowe (brak boskiej harmonii). Widzialam, ze w momencie, gdy koncentruje sie na tym, ze cos mnie boli, ze cos nie funkcjonuje tak jak powinno – daje tym czarnym, zlym istotkom energie (energia idzie za uwaga) i one sa coraz silniejsze. Powinnam koncentrowac sie na tych istotkach Swiatla i na regeneracji – by to je wzmocnic, by przywrocic harmonie. Moze powinnam cos zmienic, np. to, co robie, by tym istotkom swiatla pomoc w regeneracji …
Tak czesto koncentrujemy sie na tych czarnych istotkach – np. bojac sie ich, ze zapominamy o tych dobrych. Zywimy wiec te czarne i jest ich coraz wiecej, a te utkane ze swiatla oslabiamy. Tak, jak w tej chwili na Ziemi … Ile ludzi mysli o istotkach swiatla, ile ludzi dziekuje za slonce, deszcz, piekno dookola a ilu oglada horrory, otacza sie sztucznym swiatlem, elektronika i wzmacnia mrok????
Nagle cos wyrzucilo mnie wysoko do gory i poczulam sie tak, jakbym byla w glowie tego olbrzymiego organizmu – ktorego tylko mala czescia jest Ziemia. Zwroccie uwage na to, ze tak jak male istotki mieszkaja w nas – miliony takich istotek (komorek, bakterii) tworza nasze serce, watrobe, mozg – tak tysiace takich istotek (takze nas ludzi, jak i innych rownie potrzebnych zwierzat, insektow ip.) mieszka tutaj na Ziemi i tworzy jej organizm i potem tysiace takich planet – jak ziemia tworza ten wiekszy organizm, w ktorym nagle sie znalazlam.
Patrze na moj organizm (jako ta wielka istota) i widze rozne „planety” (inne ciala) i widze takze Ziemie – jest ona usytuowana w okolicy brzucha, po prawej stronie tego organizmu. Czuje, co mysli ten organizm – ziemia jest slaba, moze zarazic inne czesci, trzeba ja wyciac! Z przerazeniem koncentruje sie jeszcze bardziej, nie wierzac w to, co nagle odczulam.
Wyobrazcie sobie czlowieka, ktory jest chory np. na wyrostek robaczkowy i nagle dochodzi do wniosku, ze zamiast go leczyc, to lepiej isc do lekarza i go wyciac!!! Tak pomyslal o Ziemi ten wielki organizm. „Wyciac” Ziemie??? Oznacza przeciez wyciac takze nas – bo jestesmy komorkami tutaj na Ziemi… Czy to maja na mysli owe przepowiednie o apokalipsie, ze ten wielki organizm nagle nas „wytnie” … bo ilosc komorek rakowach (dla mnie ludzi nieswiadomych) – doprowadzil ziemie do choroby, wyniszczyl jej czesci, inne komorki, bakterie, kradnie jej krew – ropa naftowa …
*
Teraz nadchodzi najtrudniejszy moment rytualu, nie wiem kto lub co daje mi ta sile i moc, by nawiazac komunikacje z tym wielkim organizmem… Gdy opowiadalam te przezycia mojemu ukochanemu, to skomentowalam to w ten sposob .. ze nie rozumiem, jak ja taka mala mroweczka – w porownaniu z planetami, galaktyka – moglam komunikowac sie z ta istota … ale gdy to powiedzialam, cos odpowiedzialo mi na to pytanie, ze moze nasze mysli w czesci pochodza takze od naszych malych komoreczek, ktore komunikuja sie z nami!!! Jak na górze, tak i na dole; Jak na dole, tak i na górze …
Komunikuje sie z organizmem, ze „wyciecie” Ziemi mozna przeciez zastapic jej leczeniem, regeneracja, przywroceniem boskiej harmonii. Ze tak, jak ja pije dana herbate, by np. usunela z organizmu czarne bakterie, tak ten wielki organizm moze przyjac energie kosmiczna (czy inne lekarstwo w ich systemie) i wplynac na komorki Ziemi, by komorki swiatla – dobra, zgodne z harmonia zregenerowaly chore miejsca, miejsca zmienione chorobowo i by zostala przywrocona harmonia – tak, jak zostala stworzona wg boskiego wzoru.
Nastepnie widze, jak organizm ten przyjmuje ta kosmiczna energie i wysyla ja do Ziemi … tak, jak my przyjmujemy np. ekstrakt z jakiejsc rosliny… Jak ten duzy organizm rozumie, ze musi zaczac o siebie dbac (nawet, jesli brzmi to conajmniej dziwnie ;-), Ziemia rozumie, ze musi sie soba zajac, samouzdrawianiem bo rezygnacja nic tutaj nie pomoze. Tak, jak my mamy obowiazek ratowac nasze zdrowie i nasze swietliste komorki i przywrocic owa boska harmonie w naszym ciele, tak Ziemia musi zadbac o nas a ten wielki organizm o Ziemie.
W tym momencie rozumiem przeslanie tego rytualu – owa kotwica!!! Pamietacie? Kotwica to stabilizacja a stabilizacja i bezpieczenstwo i nadzieja jest tylko w jednym – boskiej harmonii. Tak jak w kazdym z nas jest maly element boskosci – swiatla i boskiej harmonii – tak i wspolnie tworzymy boska harmonie na Ziemie a iles tam Ziemi – tworzy kolejny organizm i kolejny. Boska harmonia jest obecna tylko w zdrowym organizmie. Chory organizm to dysharmonia (brak stabilizacji)!!! Mowiac boskosc mam na mysli boskosc – a nie sztuczne podzialy i religie!!! – stworzone przez czarne komorki rakowe.
To jest ta nasza symboliczna kotwica. I Ty i ja mamy w sobie boska harmonie, dlatego trzeba odrzucic to, co tworzy dysharmonie (negatywnosc, strach, zle jedzenie, zle mysli itp …) – wowczas mamy zdrowy organizm (zdrowe komoreczki wewnatrz nas o ktore musimy sie troszczyc). Gdy sami jestesmy zdrowi, to mozemy tworzyc (przywracac) boska harmonie obok nas – np. w naszym domu, ogrodzie, uzdrawiac nasze otoczenie i nasze polaczenie z innymi ludzmi/zwierzetami/istotami – dwie komorki zgodne z boska harmonia, trzy, cztery itd. az caly organizm Ziemi bedzie zdrowy. W zdrowym ciele, zdrowy duch.
Moim przeznaczeniem jest przezyc dysharmonie na moim ciele i przywrocic harmonie, za kazdym razem, gdy znow pojawi sie dysharmonia /choroba – potem przekazac ta wiedze do Was, do Ziemi, do wielkiego organizmu.
Jestem pewna, ze takze czescia Twojego boskiego planu jest stworzyc / przywrocic boska harmonie w Tobie i przekazac ta wiedze dalej do innych ludzi, zwierzat, istot, do Ziemi i do wielkiego organizmu!!!
Nasza kotwica – stabilnosc – to harmonia w naszych cialach, to zdrowie naszego ciala, naszego otoczenia i Ziemi, ktorej czescia jestesmy.
*
Przyczyny choroby – tak, jak na nas dziala cos z zewnatrz np. zlapalismy wirusa, bo bylismy oslabieni, lub zbyt duzo wirusa bylo wokol nas i czesc przeskoczyla na nas… Tak stalo sie z Ziemia… – osoby, ktore znaja swoja inkarnacje z czasow Atlantydy – potwierdza to. Ziemia stworzona (urodzona) tak, jak komorki w naszym ciele – idealna … Nagle byla zbyt blisko wirusa (ktory wg mnie zniszczyl np. Marsa, ale takze inne „planety” – ktore widzialam w tym wielkim organizmie… ) – wirus (istoty) przeskoczyly na Ziemie i zaczely tutaj siac zniszczenie (zabijac dobre komorki – pogromy np. Indian, Katarow, niszczac Nature, tworzac dziwne nienaturalne systemy, wplywajac na ludzi (niewidoczne golym okiem opetania). Ziemia moze zauwazyla to zbyt pozno! Tak, jak my zauwazamy chorobe dopiero, gdy ciagle nas cos boli … Moze „zbyt pozno” (jak ludzie, ktorzy maja juz raka z przerzutami)… Kto ma oczy szeroko otwarte – to widzi jak rak sie tutaj na Ziemi rozrasta!!! I teraz my komorki, ktore to widza moga tylko skupic sie na tym, by przywrocic harmonie i usunac lub zneutralizowac raka – najpierw w sobie, potem dalej… Rozumiecie, co ta sila Wyzsza chce nam przez to przekazac?
Zastanowcie sie, co tutaj na Ziemi jest boskie i naturalne a co nie.
Podpowiedz: boskie jest slonce – nienaturalne jest sztuczne swiatlo. Boska jest czysta woda – nienaturalna jest woda z chemia. Boskie sa warzywa i owoce – nienaturalne sa te manipulowane genetycznie…. itd… Nadszedl czas, by zmobilizowac sily i przywrocic owa boska harmonie. Zacznijmy od samych siebie, od naszych komorek, naszych organizmow, naszych domow, naszego otoczenia a jesli wielu ludzi zrobi cos malego, to poruszy sie cos wielkiego!
Do dziela Kochani, bo nikt inny tego za nas nie zrobi, a gdy przespimy ten moment, to moze szybciej, niz myslimy komorki rakowe oslabia nas, wypelnia nas bolem, potem nas pozra i zniszcza Ziemie…
Pytacie mnie … To co mam robic?
… Zacznij od samego siebie!
Czy jestes zdrowa/-y, szczesliwa/-y
jak sie czujesz?
A jak czuja sie w Twoim otoczeniu inne stworzenia, insekty, rosliny …?
Sa zdrowe? Szczesliwe? Kazdy z nas jest tutaj potrzebny, bo razem tworzymy organizm naszej Ziemi!!!
Z moca Milosci Twoja Maria Bucardi
Z moca anielskich wibracji Wasza Maria Bucardi
dr h.c. of Angel Studies, CCU Institute (USA)
mgr historii i dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego
Blog – http://bucardimaria.com
E-Mail: maria.bucardi@gmail.com